środa, 26 lutego 2014

Polska mistrzem Polski

Ale była wyprawa!

4 Państwa,

5 Lotnisk,
5 Samolotów,
6 Miast,

7 Dni,
1 Mistrzostwa Świata,
9 Miejsce na Świecie dla Przemka,
6 (SZÓSTE!) Miejsce na Świecie dla Polski!

Na samym początku okrutne ilości pracy w Polsce. Zaangażowana większość znajomych - każdy chciał pomóc jak tylko umiał. W Jadachach stworzyliśmy pierwsze zestawy do grania, żeby w ogóle było na czym trenować. W Krakowie udało się zorganizować dwie sale gimnastyczne żeby było gdzie trenować. Udało się nakręcić profesjonalny film o Speed-Ballu,

zorganizować oficjalny trening, konferencję prasową, zainteresować media - byliśmy w telewizji, dwóch radiach i prasie i pokazaliśmy sporej ilości ludzi że istnieje sport zwany speed-ball i że nie jesteśmy w nim najgorsi!
Wszystko to kosztowało czasami po kilkanaście godzin dziennie ciężkiej i zazwyczaj bezinteresownej pracy całego zespołu ludzi. Wszystkim już teraz bardzo dziękuję i głęboko się kłaniam. Każdy kto coś zdziałał wie że to do niego. Otrzymaliśmy nawet pierwsze wsparcie finansowe od dwójki prywatnych sponsorów :)

Następnie podróż.


Tutaj wypada wspomnieć, że o ile znajomi pomagali to kiedy zwróciliśmy się z oficjalną prośbą do Ministerstwa Sportu o wsparcie dostaliśmy w odpowiedzi suche nie. Nie raczyli nawet odpisać, musiałem dzwonić i się grzecznie pytać czy może coś wiadomo? -Tak wiadomo. Nie możemy Państwu pomóc. Do widzenia! Cóż można się było spodziewać. Poradzimy sobie bez Was.


Zabookowany od ponad miesiąca samolot z Warszawy miał wylot 18-go lutego o 10:50. Okazało się że jeśli chcę tam pojechać pociągiem z Krakowa to muszę wyjechać o 1:55 - 5 godzin w pociągu za 75 zł, a potem dojechać z dworca na lotnisko, autobusem pewnie koło 5zł, taksówką z 50 i jeszcze parę godzin czekać na lotnisku. Okazało się jednak że własnie tego dnia o 5:45 leci samolot Kraków - Warszawa za 150zł. Wybór był prosty.

Tak wyglądał samolot, a widok z okna jest niezwykły, bo kiedy na ziemi jeszcze jest noc to na tej wysokości wschodni horyzont robi niesamowite wrażenie.



Dalej Warszawa - wszystko w miarę sprawnie. Panią przy odprawie poprosiłem żebym już przy przesiadce nie musiał się przejmować bagażem - no problem, bagaż poleci prosto do Kairu. Jedyny minus lotniska jest taki, że jeśli chcesz się połączyć z internetem to WiFi jest, ale tylko na pół godzinki a potem lotnisko mówi płać. Poza tym wszystko bezproblemowo.

Samolot już większy - tym razem 2h podróży z posiłkiem i znowu super widoki z okna.





Wylądowaliśmy w Atenach i od razu pożałowałem, że tą Panią w Warszawie prosiłem o ten bagaż bezpośrednio, bo chociaż bym sobie kurtkę schował. Ale nic, idę do bramy z której mam lecieć dalej. Rozsiadam się wygodnie bo tutaj internet jest za darmo, a ja mam jeszcze 2 godziny. Nie minęło 3 minuty i słyszę w głośnikach na całym lotnisku ze Pani woła do bramki przy której siedzę kolejno: ADEL ABDULLAH, MAHMUD MOHAMMED i kurwa WOLAN MARTIN. No to się zbieram, bo przecież wiem, że to ja bo na drugie Marcin, a przecież ona nie wie jak się czyta Przemysław. Idę tam roztrzęsiony jak wieprzowa galaretka, ale kobieta jak mnie zobaczyła to już z śmiechem żebym się nie stresował, że po prostu lecę z innego miejsca to się chcieli zapytać czy zostaję w Kairze i na jak długo. No to już spokojnie zacząłem o speed-ballu i Mistrzostwach i po dwóch minutach byłem wolny:)
Kolejny samolot, kolejne dwie godzinki ale też z posiłkiem. Na zdjęciu Kair z okna.

Wylądowałem w Kairze, też wszystko prawie zgodnie z planem. Wiza bez najmniejszego problemu, zadzwoniłem do tego znajomego co to miałem u niego nocować, kazał poczekać pół godzinki to po mnie przyjedzie, poczekałem przyjechał za 2 godzinki - wszystko zgodnie z Egipskim poczuciem czasu, no problem - spodziewałem się :) Przywiózł do domu, nakarmił, pozwolił się wykąpać i kazał czuć jak u siebie i tak właśnie było w bardzo przyjaznej atmosferze. A łóżko udostępniła mi ta mała Mariam: 


O 6 rano, co dla Egipcjanina jest porą zupełnie z kosmosu a Kair jest zupełnie pusty zawiózł mnie z powrotem na lotnisko. Stamtąd miałem lecieć już z reprezentacją Egiptu i przedstawicielami FISBu. Pierwszy raz na żywo spotkałem Prezesa Federacji dr. Lotfyego

A tutaj jadę już do samolotu do Kuwejtu

Tym razem dwie i pół godziny w samolocie, też z posiłkiem. Wylądowaliśmy, przywitał nas przedstawiciel Federacji Speed-Balla w Kuwejcie, zawiózł do hotelu. Hotel elegancki, 5 gwiazdek, mieszkałem na 8 piętrze.



Pierwszy dzień był żeby się zaaklimatyzować. Więc poznaliśmy się trochę z mistrzami z Egiptu.


W drugim było spotkanie przedstawicieli wszystkich narodowych federacji które przyleciały do Kuwejtu. Przedstawienie planu Mistrzostw, losowanie grup i plany na przyszłe Mistrzostwa które prawdopodobnie odbędą się końcem października przyszłego roku w Indiach.

Po południu był trening a następnego dnia już zawody. 

Wziąłem udział w singlu i super solo. W singlu z racji na to że nigdy nie miałem partnera do treningu to utrzymuję że trafiłem na grupę śmierci i niestety nie udało się powalczyć. Przegrałem kolejno z mistrzem Egiptu, mistrzem Francji i mistrzem Sudanu, w grupie mieliśmy jeszcze zawodnika z Palestyny, ale się nie pokazał więc możemy uznać że jeden mecz wygrałem walkowerem :)
W super solo poszło już lepiej, ale na początek słowo wyjaśnienia zasad uczestnictwa w tych zawodach. Ponieważ Egipcjanie są w tym po prostu nie osiągalni(przynajmniej dopóki nie rozwiniemy silnej reprezentacji Polski) do zawodów może przystąpić maksymalnie 2 zawodników z każdego kraju. Wyjątkiem jest kraj organizatora i Egipt które to reprezentacje mogą wystawić po 3 zawodników. Do finalnej klasyfikacji liczy się najlepszy wynik zawodnika z danego kraju i podaje kolejno, ze Pierwsze miejsce Egit, drugie Japonia, itd.
Generalnie udział wzięło 19 zawodników z 9 krajów i mój wynik jest 6 w klasyfikacji krajów i 9 licząc wynik każdego zawodnika osobno.. Wydaje się ze cel osiągnięty. :)
Miałem przyjaznego, francuskiego sędziego i po mojej ostatniej serii obwieścił na całą salę że: "Rekord la Polonia", przyszedł i pogratulował :)

Z wyniku i wyjazdu w ogóle jestem mega zadowolony, ogólnie na Mistrzostwach atmosfera była niesamowicie przyjazna i każdy chciał coś podpowiedzieć czy to jeśli chodzi o trening, czy rozwój sportu w Kraju. 
Jeżeli chodzi o sam sport i poziom na zawodach to okazało się, że najbardziej widowiskowy jest debel, a już najlepiej jak grają przeciwko sobie dwie pary Egipcjan. Chłopaki trenują po 4-5 razy w tygodniu i są nieosiągalni dla innych. Nie chodzi tutaj nawet o to, że ta piłka osiąga niesamowite prędkości i o to jak szybcy oni muszą być. Chodzi o to że oni potrafią wyjąc praktycznie każdą piłkę, której ja bym nawet nie zdążył zarejestrować że przeleciała a oni wyjmują ją jakoś zza pleców bez mrugnięcia. Niesamowicie się to ogląda, a film na Youtube nigdy nie odda wrażenia na żywo. Mimo to postaramy się coś wrzucić w najbliższym czasie.

Masato Hikino - mistrz Japonii


Ali Imam - Mistrz Świata w Super Solo


Reprezentacja Francji


Podium w Super Solo - 1. Ali Imam, 2. Masato Hikino, 3. Thierry Giraud


Podium w Singlu - 1. Nabil Imam, 2. Masato Hikino, 3. Robin Dalla Costa


Oprócz tego mam już zaproszenie na Uniwersyteckie Mistrzostwa Egiptu w  Hurghadzie na 10-14 marca czyli za 3 tygodnie. Mamy też propozycję czy ofertę od egipskich zawodników i Federacji, że jeśli tylko zbierzemy zawodników którzy będą chcieli się uczyć to jeśli załatwimy im miejsce do spania to chętnie przylecą i zrobią nam takie treningi w Polsce, że z automatu będziemy mogli powalczyć już z Francją czy Japonią. 

Po zawodach przylecieliśmy do Kairu jeszcze większym samolotem :) i na lotnisku Reprezentacja Egiptu została powitana przez (tak na oko) jakieś 150 osób z wiwatami i śpiewem. Fajnie się to oglądało.

Z Kuwejtu jeszcze tylko 7 godzin w autobusie i na 3:30 w nocy dotarłem wreszcie do tymczasowego celu. Aktualnie jestem w El Gounie i zostaję tutaj aż w Polsce warunki pogodowe pozwolą na swobodną grę na świeżym powietrzu :)

Z ciekawostek na Mistrzostwach Ali Imam - zwycięzca w super solo ustanowił nowy rekord Swiata 596 uderzeń w 4 minuty. Wynik osiągalny chyba jedynie dla człowieka który trenuje od podstawówki, chociaż na przykład Masato Hikino z Japonii mówi, że on przebił 500 po 10 miesiącach treningu 4 razy w tygodniu.

Ostatniego wieczora spotkałem się jeszcze ze znajomym szwagra Polakiem, który mieszka w Kuwejcie, dzięki czemu udało się zrobić parę fotek :) Piotrek przyjechał z kolegą (oczywiście Ahmedem) i pokazali mi parę fajnych miejsc. Mówi że w całym Kuwejcie mieszka może 200 Polaków. Kiedy zastanowić się dlaczego odpowiedz nasuwa się jedna - prohibicja na alkohol, kupić podobno się da jakieś samogony ale w cenach z końca kosmosu.








Na koniec jeszcze informacja organizacyjna, bo jak większość z Was już wie mamy funpage na Facebooku i wielu z Was nas tam "lubi". Staramy się wrzucać jakieś informacje jeśli tylko się pokazują i obiecujemy, że jeśli tylko zacznie się coś dziać w Polsce to będzie to najlepsze miejsce z którego o wszystkich wydarzeniach będzie można się dowiedzieć. Problem jednak w tym, że ty klikasz "lubię to" i spodziewasz się że będziesz widział wszystkie nasze informacje a okazuje się, że widzisz ich tylko 20-30% bo ograniczając przepływ informacji facebook chce na tym zarobić. Na to żebyś widział wszystkie nasze wpisy sa dwa sposoby: albo my zapłacimy Facebookowi i wtedy łaskawie będzie pokazywał Ci wszystko co się u nas dzieje, albo możesz sam po naciśnięciu guziczka "lubię to" zaznaczyć opcję "otrzymuj powiadomienia". Wówczas powinieneś widzieć wszystko co się u nas dzieje.


Pozdrawiamy gorąco,
Aga i Pshemo


sobota, 1 lutego 2014

Jak Pshemo został sportowcem

Salam Alejkum!!!

Artykuł przydługawy, więc polecam zaparzyć sobie herbatki, albo otworzyć piwko, czy nalać kolejny stakanik bimbru, jak kto woli.
Bo jesteśmy w Polandzie, a czujemy się jak na Syberii. Chociaż tylko ze względu na temperaturę powietrza na zewnątrz, bo ludzie witają na prawdę gorąco i pomagają bezinteresownie na każdym kroku, za co już teraz wielkie dzięki, ale o konkretach za chwilę.
Na początek może jeszcze jedna historia o Egipskim stylu życia, chociaż takich opowiastek znalazło by się dużo więcej, ale rzecz w tym, że schemat zasadniczo się powtarza, a ta jedna oddaje zasadę działania wszystkiego. Jak już kiedyś napisała Dorotka z Aisha Tours: "Umiejętność życia na terenie Egiptu wymaga pewnego dystansu do otaczającej nas rzeczywistości. Jest to trudna cecha dla osób przybywających ze świata, gdzie wartość stanowią np. punktualność, rzetelność, słowność i inne nikomu niepotrzebne przymioty."

Do rzeczy. Raz na jakiś czas musimy odnawiać swoją wizę do Egiptu i żeby tego dokonać jeździmy do takiego specjalnego biura gdzie te wizy się wyrabia. Jeździmy z naszym firmowym prawnikiem, bo przecież wiadomo, że po co komu jedna standaryzowana procedura dla wszystkich, jak można robić dla każdego petenta inaczej i jak się akurat uwidzi. Odsyłać go po jakiś jeszcze papier i kazać przyjść jutro, albo pojutrze, albo zapłacić, albo nie wiadomo jeszcze co!
No i przyjechaliśmy, bo prawnik mówił, że na 10 rano wszystko będzie gotowe tylko odebrać paszport z wizą. Ale jak przyjechaliśmy to się okazało, że gotowe nie jest i że będzie gotowe na 14-tą. Powiedziałem mu, że się nie zgadzamy i że ma tam do nich iść jeszcze raz, bo za to dostaje pieniądze, że nie muszę wracać o 14-tej! Poszedł, z miną wystraszoną jak dziecko czekające na mamę po wywiadówce. Wrócił z taką samą i mówi, że obiecali, że za godzinę będzie. Mówię dobra, bo się przecież rozpłacze za chwilę, będziemy o 11-tej. 
Wyszliśmy stamtąd i że byliśmy bez śniadania to stwierdziliśmy, że skoczymy do McDonalda bo najprościej. I o tym będzie właściwa historia.
Wchodzimy, a na ladzie leży(!!!) taki koleżka(zdjęcia robione telefonem, dlatego taka jakość).
Na oko jakieś 16 lat, z takim wąsikiem, co jak się ma pierwszy to się nie goli tylko dumnie nosi takie piórka pod nosem. Nie uznał za stosowne żeby nas przywitać, trudno - do przeżycia. Przyglądnęliśmy się chwilę tym obrazkom co tam ma nad głową, bo przecież menu niema bo po co i mówimy mu(dalej oparty łokciami o ladę i podpartą brodą), że byśmy chcieli dwa te zestawy co ma nad głową narysowane z jajecznicą. Gość pierwsze słowa do nas
- Które? 
No nie zrozumiał za pierwszym razem. Więc ja pokazując palcem:
-Tamte.
Pierwszy raz odrywając łokcie od lady przeniósł swój stęskniony wzrok na wskazywane przeze mnie miejsce. Przyglądnął się z zainteresowaniem, bez słowa się odwrócił, podrapał po głowie i jęknął:
- Ahmeeed!
Równocześnie wlokąc się w głąb "kuchni" jęknął "Ahmeeed" jeszcze kilka razy. Kilka metrów od nas spotkał się z drugim kolegą o bardzo podobnym usposobieniu. Pogadali coś tam do siebie i nasz bohater wrócił i oświadczył nam, że tego co chcemy to niema. Nie że "niestety niema" albo "bardzo nam przykro, ale się skończyło", nie, po prostu "nie ma i ****!".
Obawiając się, że historia może się powtarzać pytamy:
-To co jest?
Zaskoczony niespodziewanym pytaniem, umęczonym spojrzeniem omiótł tablicę nad nim i mówi że:
- Kanapki.
Na tablicy trzy rodzaje kanapek i napisane, że do każdej dają picie za darmo. Pytam się jakie to picie on mi, że kawa albo herbata. No to zamawiamy.
-Chcemy dwie kanapki z mięsem i jajkiem za 14,54.
-Które?
-Tamte, za 14,54.
-Aha. Dobrze, co do picia?
-Dla Agnieszki herbata, dla mnie kawa.
-Kawa z mlekiem?
-Tak z mlekiem.
-OK.
Postukał tam sobie w kasę i że nie do końca chyba potrafił wydukać sumę to mi pokazuje na kasę, że tyle mu mam zapłacić.
Pytam jakim cudem 14,5 razy dwa to jest prawie 40? Znowu dość mocno zdezorientowany, pokręcił się chwilę, ale w końcu wymyślił i mi triumfalnie pokazuje, że jest napisane, że do cen trzeba doliczyć 10% jakiegoś podatku. Myślę no nie ogarnę gościa! Wyjąłem telefon, włączyłem kalkulator pomnożyłem, dodałem te 10% i mu pokazuję, że chyba jednak trochę mniej. To już było na jego zdolności za dużo, dwa razy okręcił się wokół własnej osi i powlekł się gdzieś w głąb znowu bez słowa. Po chwili wrócił z jakimś gościem pod krawatem i ten już władając nieco lepszym angielskim pyta o co się rozchodzi? Wytłumaczyłem. Postukał w komputerek i mówi że już wszystko jasne i że chodzi o to że gratis jest herbata albo czarna kawa, a za kawę z mlekiem trzeba zapłacić. Masakra! Sam się pytał czy chcę to mleko!
Po prostu na każdym kroku coś takiego! 
Trzeba się targować wszędzie i o wszystko, W McDonaldzie też!
My nie możemy powiedzieć, że wszyscy tam tacy są. Spotkaliśmy wielu ludzi, którzy są pracowici, uczciwi i pomocni w każdej sytuacji, na każdym kroku znajdziesz jednak rozleniwienie, nieróbstwo i chałturę.

Ale wracając już do tematu artykułu, że jak że sportowcem i o co w ogóle chodzi?
To od początku. Jak przylecieliśmy do Egiptu to znalazłem w hotelu takie coś:

Rurka na ciężkiej podstawie z przymocowaną na żyłce piłką i dwie rakietki. Pytałem się miejscowych co to takiego to mi byli w stanie powiedzieć, że Speed-ball i że się bierze te rakietki i napierdziela w piłkę tak żeby wirowała na około stojaka.Nikt jednak nie był mi w stanie wyłożyć konkretnych zasad, to znaczy do ilu się gra, kiedy zdobywa się punkty itd. Zacząłem więc szukać w internecie, okazało się, że w polskojęzycznym speed-ball to albo odmiana paintballa, albo narkotyk na bazie mieszanki heroiny i kokainy, więc nie to co szukam, chociaż też brzmi ciekawie. Poszukałem po angielsku i znalazłem stronę Międzynarodowej Federacji Speed-Balla z siedzibą, jak się okazało w Kairze :) Okazało się że to jest młody, bo wymyślony kilkadziesiąt lat temu Egipski sport. Nauczyłem się zasad, trochę pograłem sam i od tamtej pory mamy speed-balla w planie dnia zajęć z gośćmi. 
Im dłużej i częściej grałem, tym bardziej ta zabawa mi się podobała. Chodzi o to że w speed-ball możesz grać wewnątrz, na zewnątrz, możesz grać z kimś, możesz grać w debla, możesz nawet samemu, nie przeszkadza nawet wiatr jak przy ping-pongu, nie potrzeba Ci kortu jak do tenisa. Najważniejsze jednak jest to, że zabawa jest stosunkowo tania, bo potrzeba Ci:
-coś ciężkiego,
-wsadzoną w to coś ciężkiego rurkę,
-piłkę na żyłce,
-dwie rakietki
- i kawałek powierzchni.
Na pierwszy rzut oka gra wydaje się durna i nudna, jednak potrzeba dosłownie kilku minut żeby "załapać" o co chodzi i nagle okazuje się, że nie jest to takie głupie. Po prostu palisz grilla, pijesz piwko i grasz partyjkę w speed-balla. Rzecz spodobała mi się na tyle, że udało mi się zarazić pomysłem dwóch ludzi: Marcina, który ogarnia rzeczy wirtualno-internetowe i inżyniera Szpyta który jest inżynierem :) W takim, trzyosobowym zespole powstał pomysł czegoś co nazywa się teraz Speed-ball Polska. Po narodzinach pomysłu skontaktowałem się z Międzynarodową Federacją Speed-balla, a że trzeba celować wysoko to zadzwoniłem bezpośrednio do Prezydenta(nazywa się Ahmed, bo jakże by inaczej:D). Opowiedziałem, ze jestem z Polski, ale że teraz w Egipcie, że mi się speed-ball spodobał i że chcę go do Polski zaimportować. Pan dr Ahmed(bo oprócz tego że jest prezydentem speed-ballowej federacji to jeszcze jest chirurgiem), okazał się jednym z tych pracowitych i pomocnych Egipcjan. Udostępnił nam wszystkie materiały jakie mają, załatwił rekomendowany przez Nich sprzęt do gry w dobrych cenach i w ogóle był na każde zawołanie. 
Nauczyliśmy się więc wszystkiego o speed-ballu, przetłumaczyliśmy sobie zasady i historię, Marcin stworzył logo:
A następnie pierwszą, polską stronę internetową o speed-ballu www.speed-ball.pl Równocześnie udało się(używając do tego Polskich turystów) wysłać do Polski pierwsze rakietki i piłki, które dotarły do inżyniera Szpyta, który obmyślał, konstruował i budował pierwsze prototypy bazy i stojaka.

Jakieś półtora miesiąca temu, kiedy pojawił się pierwszy zestaw, którym dało się w miarę normalnie grać, Prezydent Ahmed zadzwonił do mnie z nieoczekiwaną wiadomością. Mówi do mnie, że mu się podoba, że się tak angażujemy i działamy i że od 19 do 24 lutego będą w Kuwejcie Mistrzostwa Świata w Speed-ball i żebym przecież przyjechał to się w końcu poznamy i to by nam pomogło w promocji przecież, bo bym zagrał jako reprezentant Polski i w ogóle, że mam przyjechać bo będzie fajnie. No to ja nieco przytkany, że dziękuję i że mi jest bardzo miło ale..., a on, że właśnie mi oficjalne zaproszenie wysłał i że niema że "ale". W takich więc okolicznościach zostałem niechcący:
-Pierwszym reprezentantem Polski w Speed-ball na Mistrzostwach Świata,
-Samozwańczym, nieoficjalnym Mistrzem Polski w Speed-ball, bo żaden inny Polak nie gra w Speed-ball.
Plan jest następujący:
18-go lutego rano lecę z przesiadką w Atenach do Kairu. Tam nocuję w domu u jednego Egipskiego znajomego(który jest kolejnym przykładem Egipskiej życzliwości i oddałby Ci przysłowiowa ostatnią koszulę jakbyś potrzebował). Następnego dnia rano już z Egipską Reprezentacją oraz wszystkimi przedstawicielami Federacji lecę do Kuwejtu. Już wiem, że wyjazd będzie pełen przygód bo na przykład muszę dostać wizę do Egiptu i do Kuwejtu. Powinno się to udać załatwić na lotniskach, ale pewności nigdy nie masz, bo(o czym pisałem na tym blogu nie raz) taki to już jest ciekawy kawałek Świata.
Kiedy już oswoiłem się z myślą, że lecę to stwierdziłem następująco:
-No dobra, ale przecież ja tam przegram z kretesem...
Zacząłem więc trenować super solo (którego opis jest na stronie). Rzecz jednak w tym, że to jest wszytko za mało czasu, ludzie do Mistrzostw Świata trenują latami!!! Dostałem jednak wyniki z ostatnich Mistrzostw i okazało się, że mój ostatni(sprzed dwóch tygodni) rekord życiowy to jest 10 miejsce na ostatnich Mistrzostwach(nie ostatnie:D). Jest więc szansa, że nie będę znacząco odstawał.
Kiedy tydzień temu przylecieliśmy do Polski i zacząłem opowiadać o tym znajomym, to jak napisałem na początku, każdy chce jakoś pomóc. Na przykład dzięki znajomym, którzy mają znajomych, którzy mają znajomych.... prawdopodobnie przed wyjazdem zostanie zorganizowana konferencja prasowa na temat mojego wyjazdu. Na drugi przykład fotografowie, którzy robili nam zdjęcia na ślubie zgodzili się za uścisk dłoni(!!!) nagrać speed-ballowe filmiki instruktażowo-promocyjne(w najbliższą środę nagrywamy:)). Na kolejny przykład, sam z siebie odezwał się do nas mieszkający w Polsce Egipcjanin, który bez speed-balla nie potrafi żyć i w ogóle to kiedyś był mistrzem i mówi, że jak tylko jakoś można to on nam pomoże. 
Generalnie bardzo dużo się wokół tego dzieje i dlatego nie jesteśmy w stanie się z Wami wszystkimi spotkać. Będziemy jednak przed wyjazdem organizować pokaz gry z treningiem i może nawet jakąś prasą więc jak tylko ustalimy dokładny termin i miejsce to wszystko pokaże się tutaj i na nowiuteńkim "fanpejdżu" na FB i wszystkich was gorąco zapraszamy.
Teraz mogę tylko prosić o zaciśnięte kciuki i kibicowanie, żeby się wszystko udało.
Trenujemy nawet w Jadachach :)

Pozdrawiamy gorąco!
AiP i cały zespół Speed-ball Polska. :)