niedziela, 18 sierpnia 2013

Ktoś to chyba czyta!!!

Właśnie stuknęło nam 2500 wyświetleń bloga!!!

Świętujemy :D Kogoś to chyba interesuje.... 
Wszystkim "czytaczom" dziękujemy i pozdrawiamy. Taki wynik motywuje do myślenia nad kolejnymi wpisami.

A tutaj po prawej jest takie miejsce, że jak się wpisze swojego maila to będzie przychodziło na niego powiadomienie, że pojawiły się jakieś nowe wypociny.

Na koniec QUIZ!

Potrzebny jest krótki opis sytuacji:

Wczoraj w nocy, gdzieś po pierwszej. Aga już śpi. Ja leżę, ale czytam jeszcze coś w sieci. W pewnym momencie Aga się podnosi, średnio obecnym wzrokiem sprawdza godzinę w telefonie, po czym zadaje mi pytanie zagadkę:

-Dlaczego jest wpół do drugiej?

I to jest pytanie konkursowe, zapraszam do odpowiadania w komentarzach.
Do wygrania wódeczka z Przemkiem jak przylecimy do Polski. Konkurs oczywiście rozstrzygnie Aga, decydując która odpowiedź najbardziej by Ją usatysfakcjonowała.

Pozdrawiamy gorąco
AiP

piątek, 16 sierpnia 2013

Urodzinowe snurki i gołąbek :)

Piszemy bo już prawie miesiąc od ostatniego posta a toż to przecież taka posucha nie przystoi. Temat się w końcu nadarzył to i wpis się produkuje.

Po primo w pracy. Niedawno się Ramadan skończył w związku z czym miejscowi mieli dosyć duże kilkudniowe święto. Do hotelu przyjechało ponad 250 sztuk Egipcjan, a to jest towarzystwo wyluzowane dosyć konkretnie. To się nasłuchaliśmy od niemieckich turystów, że przecież to Panie jak bydło się zachowuje, że Panie jak te świnie przy stole, że ja przecież niemieckie piniondze zapłacił żeby relaks był, a tu jak tu teraz relaks jak to się drze cały dzień i noc... oj wesoło było :) Nam w każdym razie nie przeszkadzali, ale już kelnerzy mówili że 250 Egipcjan to gorzej niż 1000 Ruskich, a z Ruskimi wiadomo, łatwo niema. 

W każdym razie już pojechali i wszystko wraca do mniej lub bardziej europejskiej normy. Hotel się zapełnia, więc zajęcie jest i ludzi też się ciekawych poznaje. Na ten przykład była Pani z Danii z dwójką synów. I gadamy sobie i mi mówi, że ona też z Polakami pracuje w Danii. Że ona w pracy to zarabia tak 50 000 Euro rocznie, ale to w cale nie za dużo bo to taka średnia płaca. A jej mąż na ten przykład to zarabiał fajnie bo 250 000Euro rocznie, no to już było przyjemnie. Tak człowiek słucha i nie ogarnia, że się w dzikim, jakimś kraju urodził i do jeszcze dzikszego pojechał:)

Po drugie primo dzisiaj(albo wczoraj, zależy kiedy skończę pisać) Aga obeszła po raz kolejny 18-te urodziny. W związku z tym wybraliśmy się do naszych Polsko-Egipskich kolegów w Safadze z centrum nurkowym na snurkowanie. No to wsadzili nas koło 9-tej rano na statek i płyniemy. Generalnie cała wyprawa była dla Polskich i Belgijskich nurków, a tylko nasza dwójka między nimi miała sobie snurkować. Ale w sumie wyszło na dobre.


Tutaj "port" :) :

Tutaj że wiało:

I że bujało:




Ale fajnie było


Popłynęliśmy na jedną rafę, towarzystwo sobie ponurkowało, my posnurkowaliśmy. Wiadomo, kolory, rafa, ryby i niesamowite morskie życie. Potem nieduży obiad na statku i że płyniemy na drugie miejsce. Przypłynęliśmy, a tam chłopaki mówią, że jakiś statek zatopiony będziemy mogli obejrzeć. No to ok, spodziewaliśmy się jakiejś łajby zatopionej, wskakujmy a tam ledwie 10 metrów pod powierzchnią leży na boku jebany Titanic!!! Po prostu ogromny, jak się jest mniej więcej na środku długości, to 
w wodzie nie widać końców kadłuba. Śruby napędowe wielkości człowieka, w niektórych oknach jeszcze są szyby, inne potłuczone, wszędzie pełno ryb, czasem wypływają z czarnych dziur po oknach... Pierwszym wrażeniem jest, zaskoczenie i czujesz się dosyć nieswojo(w przypadku Agi dodatkowo oczywiście strach, że za chwilę coś na pewno stamtąd wypłynie i lepiej już chodźmy na statek). Po jakimś czasie się oswajasz i oglądasz, chociaż dalej ciężko uwierzyć. Ja tam godzinę pływałem, Aga po paru minutach jednak uciekła:)



Potem się okazało że okręt nazywał się SALEM EXPRESS i zatonął w 1991 roku zahaczając o rafę bo z jakiegoś powodu nie popłynął normalną okrężną drogą do portu w Safadze tylko na skróty. Wrak ma 115 metrów długości, zaczynają porastać go korale i jest niesamowity, zdjęć niestety nie mamy bo nasz aparat pod wodą nie ogarnia, a szkoda.


Tutaj jest mała wizualizacja jak to wygląda a w sieci jest sporo zdjęć.

A tutaj jeszcze jedno moje:
Generalnie więc wyprawa urodzinowa udana powyżej oczekiwań.

Po trzecie primo wypada odnieść się do tego co w telewizorze mówią. Po raz setny powtarzam: to wszystko dzieje się daleko od nas i niema dla nas bezpośredniego zagrożenia. Temat jest trudny. To że wojsko rozgoniło agresywne demonstracje to fajnie ale to, ze przy okazji zabito kilkaset osób to już mniej. W mojej opinii ruch Sisi'ego był zwyczajnie głupi. Pogłębi tylko i tak już poważny podział społeczeństwa na "nas" i "ich" tych dobrych i tych złych. W takiej sytuacji trzeba usiąść i znaleźć kompromis, a niestety po obu stronach chęci do rozmów brak. Pożyjemy, zobaczymy - turyści ciągle przylatują.

Z tematów lżejszych:


To jest na przykład Pan Aleksandr z Moskwy, zawodowo handlowiec, ale hobbystycznie współorganizator zawodów strongmanów w Rosji. Mówi że się z Pudzianem znają.

Pierwszy był mi w stanie wyjaśnić jak to się stało że skrót imienia Aleksandr w Rosji to Sasza.
Rozumiem: Tatiana --> Tanja, ale: Aleksandr --> Sasza? No jak?
A no tak, że jak był Aleksandr Macedoński to jak dotarł do Indii to tam na niego Sasza mówili bo to Hinduskie imię jest i tak mu już zostało a jak jemu to i reszcie. Ot i cała historia.

A niedawno jeszcze jechaliśmy takim busem w tweetiego:
Chłopaki z fantazją:)

A taki mamy widok z balkonu, bo chyba jeszcze nie pokazywałem:

A jeszcze takie pytanie, takie pierwsze z brzegu...
Jedliście ostatnio gołąbki? Bo u nas były parę dni temu :D
Taki pomysł na kolejny wpis na kulinarnym blogu Anny ;)


Pozdrawiamy gorąco AiP